Ania i jej góry

Nui Ba Den, Wietnam
„Bo człowiek bez pas­ji nudzi swoją duszę”

Witam serdecznie i zapraszam na pierwszy wywiad z serii ‚Pasjonatki’.
Dziś Ania opowie Nam o swojej wielkiej miłości, o tym jak się pojawiła, rozkwitała, dojrzewała. 
Góry – co w nich zachwyca.
Zapraszam do lektury …


>>> - <<<

JUSTA: Aniu witam i dziękuję, że zgodziłaś się odpowiedzieć na kilka moich pytań. Powiedz Nam proszę coś o sobie. Kim jesteś? Gdzie mieszkasz?
ANIA: Cześć! Jestem Ania. Po ponad półrocznym pobycie w Tatrach mieszkam i pracuję w schronisku górskim na Rysiance. Już niebawem zmierzam hen daleko na koło podbiegunowe do Norwegii. Wcześniej przystankami na mojej drodze były: Wietnam, Tajlandia, Niemcy, Szwajcaria i Finlandia. Polskie góry to przystanek w mej niekończącej się wędrówce. 
JUSTA: Praca w górach, w schronisku górskim na czym polega, dlaczego akurat tam, jakie masz obowiązki?
ANIA: Zaczęłam pracować w górach, by praca była także moją pasją. Czuję się szczęśliwsza z dala od zgiełku i miast. Na Rysiance zajmuję się wszystkim po trochu - od bufetu i recepcji, przez prace kuchenne, pranie, sprzątanie pokoi i przeróżne inne zadania, które czasem mnożą się bez końca. Taka praca mnie cieszy, lubię kontakt z turystami w Beskidach. Większość współpracowników także jest w pewien sposób związana z górami, więc tworzymy zgrany zespół.

Rysianka, Beskid Żywiecki
JUSTA: Ha!! Dopiero zaczęłyśmy i już jest ciekawie. W głębi duszy troszkę Ci zazdroszczę bycia takim wolnym ptakiem no i oczywiście trzymam kciuki za realizacje planów. Wracając jednak do tematu dnia dzisiejszego... powiedz mi czym jest Twoja pasja?
ANIA: Mam ich kilka – fotografia, koty (Crazy Cat Lady to ja), motory, joga. Ale dzisiaj chciałabym napisać o górach. One szczególnie wiele dla mnie znaczą.


Seealpsee, Alpy Szwajcarskie
JUSTA: Czy pamiętasz, jak zaczęła się Twoja przygoda z górami ?
ANIA: Kiedy jeszcze byłam dzieckiem moi rodzice zabierali mnie na wycieczki w góry. Stawiali oni na aktywny wypoczynek. Nie dla nich było leżenie na plaży. Pamiętam, jak spacerowaliśmy po szlakach i ja zupełnie nie widziałam sensu, po co wspinać się na górę, tylko po to, żeby z niej potem zejść. Nie doceniałam widoków. Ale lazłam przed siebie, bo cóż było robić.


Aletsch Gletscher, Alpy berneńskie, Szwajcaria
Aletsch Gletscher, Alpy berneńskie, Szwajcaria
JUSTA: Więc Twoja przygoda z górami to nie dzieło przypadku?
ANIA: Ja chyba po prostu dorosłam do gór. A kiedy mi się właściwie to spodobało? Sama nie wiem, kiedy bezrefleksyjne dreptanie zaczęło mi sprawiać przyjemność. We wczesnym wieku nastoletnim upodobałam sobie jazdę na nartach i snowboardzie i przez długi czas to był powód, dla którego najczęściej bywałam w górach. Później pojawiła się jeszcze wspinaczka. Aż w końcu zupełnie wsiąkłam, przestałam sobie wyobrażać życie bez gór. I będąc na studiach to ja wyciągałam rodziców na szlak. Teraz już bardzo długo nie wspinałam się i nie jeździłam na nartach, głównie z racji tego, gdzie mieszkam. Łazikuję, kiedy tylko mam okazję.


Tatry
JUSTA: Co sprawia, że kochasz góry?
ANIA: Najczęściej podróżuję w góry sama, mam wtedy czas, żeby się wyciszyć. Pobyć chwilę tylko ze sobą. Wyłączam telefon, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Chłonę naturę i zapominam o całym zgiełku świata, który zostawiłam hen daleko. Sprawdzam swoje granice wytrzymałości. Lubię się fizycznie zmęczyć, czasem tak żeby aż pot się lał strumieniami i zakwasy były następnego dnia. Wielokrotnie przekroczyłam swoje własne granice możliwości. Ale góry nauczyły mnie również odpuszczać w odpowiednim momencie.
Kiedy wybieram się w góry z kimś, to jest bardzo dobry test dla znajomości. Wiem, że jeśli tam nam było razem dobrze, to już wszędzie się dogadamy.
JUSTA: Powiem ci, niezły test na przyjaciela 😉


Kanion Pai, Tajlandia
JUSTA: Jest coś co szczególnie utkwiło Ci w pamięci? Jakaś niezapomniana przygoda? 
ANIA: Ciężko wybrać jedną, opisze tą, która pierwsza przyszła mi na myśl.
Pewnej zimowej nocy w Bieszczadach rozbiliśmy z kolega namiot gdzieś w lesie. Jak już zbieraliśmy się do snu, usłyszeliśmy szczekanie. Dźwięk wydawał się być bliżej i bliżej. Z początku baliśmy się, że to wilki, ale dotarło do nas, że jest jeszcze gorzej – wszak wilki nie szczekają. To musiały być zdziczałe, głodne, wioskowe psy. Zapewne wyczuły nasze żarcie. Głosów było kilka, może z 5. A my nie mieliśmy nawet zasięgu w telefonach, żeby w razie czego poprosić o pomoc. Baliśmy się wyjrzeć z namiotu, żeby ocenić sytuację. Najstraszniej zrobiło się, kiedy psy zaczęły nadeptywać na tropik namiotu. Baliśmy się, że zaczną go szarpać w poszukiwaniu jedzenia. Tak, czy inaczej – byliśmy uziemieni.
Mieliśmy gaz pieprzowy, ale cóż by on nam dał? Pocieszaliśmy się wzajemnie, ale tak naprawdę oboje byliśmy spanikowani. W końcu psy odeszły. Odetchnęliśmy z ulgą, ale niestety po jakiś czasie zbliżyły się jeszcze raz. Na szczęście tylko na chwilę. To była jedna z najpaskudniejszych nocy mojego życia.
JUSTA: O rany nie chciałabym być na Waszym miejscu. Dobrze, że tak to się skończyło i sfora odeszła.


Aescher, Alpy Szwajcarskie
JUSTA: Czy jest coś co poradziłabyś innym jeśli chcieliby pójść w Twoje ślady i odkryć piękno górskich szlaków? 
ANIA: Założyć buty, narzucić plecak na plecy i ruszyć w drogę. Nie trzeba mieć kondycji atlety. Nie trzeba wybierać się na morderczą wyprawę przez skały i śniegi. Nawet jednodniowy spacer po zalesionych pagórkach daje ogromną przyjemność.
JUSTA: Oj zatęskniłam za górami, a wieki nie byłam na szlaku, ostatni raz chyba w szkole średniej a to już ponad 15 lat temu. Myślę ,że czas zaplanować jakąś wycieczkę.

Aniu, dziękuję Ci za te słów kilka i cudowne zdjęcia. Bo miłość do gór to piękna pasja. Niech Ci się spełnią marzenia i plany te blisko- i dalekosiężne. Serdeczności, Justa xx


>>> - <<<


Drogi czytelniku, dziękuje za obecność. Mam nadzieję, że się podobało bo mi bardzo. Być może Ania zaszczepi i w Tobie ziarenko miłości do gór, bo aktywna forma spędzania czasu to teraz cenny nawyk.

Anię i wspaniałe zdjęcia z jej wojaży znajdziecie na INSTAGRAM gdzie serdecznie Was zapraszam. 
http://instagram.com/tahtimittari
@tahtimittari    INSTAGRAM
@tahtimittari    INSTAGRAM

Dziękuje 

Brak komentarzy